Lombardia to nie tylko historyczne bogactwo, przyprószone patyną wspomnienia dawnej świetności, zmurszałe zabytki.
Lombardia to nie tylko historyczne bogactwo, przyprószone patyną wspomnienia dawnej świetności, zmurszałe zabytki. Wprost przeciwnie to współczesne Eldorado, najbogatszy zakątek Italii, gdzie luksus i zbytek rzucają się w oczy na każdym kroku, ale widać też zmyślność działań, porządek tak silnie kontrastujący z włoskimi standardami z Południa, rzetelność i biznesowe podejście do życia. Jak wszystko niesie to za sobą zarówno plusy jak i minusy. My skupmy się na tych pierwszych mając na myśli oczywiście trunek Dionizosa. Już nie jeden raz wspominaliśmy o winach z północnych stron Italii. Dziś, mając na uwadze sezon zimowy wspomnijmy o dwóch, które swe rodowody wywodzą właśnie z Lombardii. Pierwsze wino to Franciacorta, która dla wielu amatorów wina jest enigmatyczna a w polskich winotekach obecna w dawkach aptekarskich, prawdziwa rara avis, którą jeśli już można zdobyć to przy pewnej dozie egzotyczności odstrasza również cena. Niesłusznie, bo wino to zacne, choć nie może pochwalić się starożytną metryką(początki w latach 60-tych), nie kusi się na genealogiczne wywody (porównanie do Szampana czy Cavy jest nie na miejscu), nie udaje czegoś czym nie jest, stara się być klasą samą dla siebie. A to już wystarczająco wiele, by pochylić się nad tym winem z co najmniej odrobiną uwagi. Czymże jest zatem Franciacorta? To wino musujące, wytwarzane szlachetną metodą wtórnej fermentacji w butelce, zwaną metodą tradycyjną stosowaną w produkcji Szampana, hiszpańskiej Cavy, czy innych mniej lub bardziej znanych win musujących z różnych zakątków świata winiarskiego. Dzięki zastosowaniu tej metody wino ma do zaoferowania to czego najbardziej od niego oczekują wszyscy lubiący sięgać po coraz nowe butelki: złożoność i różnorodność. Trudno mówić o jednym stylu Franciacorty. Zaspokoją tu swoje gusta amatorzy win łagodnych, o przyjemnej perlistości, zadowoleni będą poszukiwacze muskularnych atletów w szkle, usatysfakcjonowani zostaną ci dla których dotyk zapachu i pieszczota nozdrzy są wyznacznikiem przyjemności jaką można czerpać z wina. Wyspecjalizowanych sklepów winiarskich nie brakuje, problemem może być jedynie bariera językowa, dotycząca również etykiet na butelkach, gdzie prócz podstawowych informacji dotyczących wina – DOCG Franciacorta (od 1995 roku), trudno często dopatrzyć się jakiś głębszych informacji. Jedyna rada: próbować, próbować… Portfolio jest spore, na przeszło 2 tyś ha gospodaruje około 200 producentów, którzy nie spoczywają na laurach i cały czas rozwijają i udoskonalają swe wina, co widać po sprzedaży (zaczynano od kilkudziesięciu tysięcy butelek dziś przeszło 10 mln rocznie, choć dla porównania Szampania wystawia co roku armię przeszło 300mln żołnierzy w szkle by zawojowali rynek win musujących). Widać, też ich dumę ze swoich win w najlepszym tego słowa znaczeniu, stąd nie na miejscu są już wspomniane wcześniej analogie do Szampana czy Cavy. Franciacorta idzie swoją drogą, jest inna a przez to równie ciekawa i warta poznania.
Drugim winem godnym polecenia dla strudzonych turystów czy wyczerpanych fanów jednej lub dwóch śnieżnych desek, powracających ze stoków jest Valtellina. Czerwone wino wytwarzane niemal tuż przy granicy szwajcarskiej z szlachetnych winogron Nebbiolo do których dodaje się i innych, ale to Nebbiolo stanowi kręgosłup i myśl przewodnią wina. Valtellina jest tak odmienna od Franciacorty jak tylko może, i to nie tylko jeśli chodzi o kolor (czerwony) i styl (wino spokoje nie musujące). Winiarstwo w tym regionie liczy sobie już tysiące lat i doświadczenie dziesiątek pokoleń winiarzy, warunki uprawy są często ekstremalnie trudne (strome tarasy obsadzone winoroślą), nie bez kozery jedno z win z tegoż regionu nazywane jest Inferno czyli piekło. Mechanizacja jest przeważnie wykluczona a zdolności i sprzęt alpinistyczny często niezbędne by móc uprawiać winorośl. Stąd powolne zmniejszanie areału upraw (dziś już tylko 1200ha) i stopniowe przechodzenie wina to kategorii win o których z uznaniem mówić będą jedynie kroniki. Koniecznie zatem trzeba wykorzystać swą obecność w tym regionie i zapoznać się bliżej z kilkoma butelkami. Co oferuje Valtellina winomanom? To wino o mocnej strukturze, żywej barwie a przede wszystkim wyraźnie zaznaczonych garbnikach, które fantastycznie poddają się procesom starzenia, sprawiając iż wina z kilkuletnim stażem obdarowują nas szeroka paletą doznań. Swą winiarską podróż warto zacząć od zwykłej Valtelliny by zakończyć na Valtellinie Superiore Riserva, która stawia kropkę nad „i” tamtejszego winiarstwa. Na zdrowie!