Nadszedł czas szusowania na jednej lub dwóch deskach, a to doskonały powód by zajrzeć jeszcze raz do kraju, który z winem nadal jest słabo kojarzony.
Nadszedł czas szusowania na jednej lub dwóch deskach, a to doskonały powód by zajrzeć jeszcze raz do kraju, który z winem nadal jest słabo kojarzony. Mowa o kraju Helwetów, neutralnym od blisko dwustu lat, zestawianym z bankami, zegarkami, rajem podatkowym, etc. Dziś przyjrzymy się dwóm kantonom szwajcarskim; francuskojęzycznemu Valais i włoskojęzycznemu Ticino. Wypad na narty to jedna z niewielu okazji, kiedy możemy posmakować tamtejszych win, ponieważ w naszym kraju mimo coraz prężniej rozwijającego się rynku winiarskiego tych win w zasadzie nie widać, a to kropelkowe wręcz dawkowanie importerskie nie pozwala na głębsze doznania dla winomanów.
Zacznijmy od Valais, który granicząc z Francją, daje początek Rodanowi, tak silnie identyfikowanemu z winami po drugiej stronie granicy. Tutaj brzegi rzeki są często nieprzyjazne dla jakiejkolwiek działalności rolniczej, strome, ostre, choć równocześnie fantazyjnie zawieszone nad wodą. Niemniej jednak na tym terenie winiarstwo ma się dobrze. Region jest rozległy, długi na ponad 100 km, i obejmujący ponad 5000 ha upraw. Plantatorzy szczycą się ponad pięćdziesięcioma odmianami winorośli, które tutaj znalazły swą ziemię obiecaną. Dobry, różnorodny terroir podkreśla stosunkowo suchy klimat, dobre nasłonecznienie i coś co według niektórych jest jednym z głównych czynników determinujących obraz wina z Valais – gorący wiatr zwany przez miejscowych Föhn. Winogrona zawdzięczają mu szybsze i pełniejsze dojrzewanie. Trudne położenie winnic w zasadzie wyklucza mechanizację, co z jednej strony sprawia, iż winogrona są selekcjonowane podczas zbiorów już na krzaku, zwiększając jakość produkowanego wina, z drugiej jednak strony podnoszą cenę wina. Stąd butelki są zazwyczaj ciekawe i trudno o rozczarowanie, lecz trzeba na nie wygospodarować z reguły dużo więcej niż 10€. Oko cieszą winnice położone na misternie zbudowanych tarasach, których kamienne mury dodatkowo odbijają promienie słoneczne, a wieczorem długo utrzymują temperaturę. Co wybrać zatem na zakończenie narciarskiego dnia? Może czerwone wino z odmiany Cornalin (krzyżówki Mayollet z Petit Rouge) , jednego z najstarszych szczepów uprawianych w Valais. Wino pachnie soczystą wiśnią, jagodami, często ma wyraźny akcent fiołków. Zazwyczaj jest świeże, przyjemne o miękkich garbnikach i lekkiej kwasowości. Dla tradycjonalistów znajdą się ciekawe butelki gdzie doskonale połączone są Pinot Noir i Gamay, dające zwiewne, aromatyczne trunki, które nie męczą, przeciwnie dają wytchnienie i relaks. Dla tych, którzy lubią eksperymenty, atletyczną koncentrację region Valais bynajmniej nie jest ignorantem. Bez trudu w winotekach natkniemy się na tytuły zawierające w sobie pełna treść Cabernet Sauvignon, Syrah czy Merlota, często w sposób przemyślany potraktowanych beczką, czasem zespolonych ze sobą, w wyniku czego dających wina intensywne, o aromatach dojrzałych owoców, niepozbawione pikanterii, o przenikliwych taninach. Dla amatorów bieli dobrym wyborem będzie wino na bazie chociażby Petit Arvine, gdzie do głosu często dochodzi zapach alpejskiej łąki z wyraźnym grejpfrutem w tle. Kto lubi bardziej charakterne wina, ten musi spróbować win żółtych „jaune vin”, tworzonych ze szczepu Savagnin. Spotykają się w tym winie często zapachy cytrusów z prażonymi orzechami.
Wreszcie najdalej na południe wysunięty region Szwajcarii – Ticino, gdzie wzgórza idealnie kłaniają się słońcu zapewniając optymalne dojrzewanie gronom. Plantatorzy od ponad stu lat szczególnie upodobali sobie odmianę Merlot (ponad 80% obszarów upraw na 1000 ha i 3600 producentów). Co ciekawe wcale rzadko można napotkać wina białe z tej odmiany a nawet musujące. Tradycyjne wina mają w sobie dużo ciała, są pełne elegancji, mają ciepłe, miękkie taniny, nieco przyprawowy nos. Ich kompleksowość podkreślana jest często przez starzenie w dębie czy długą macerację. Dobrym sposobem na zapoznanie się z winami są szlaki winiarskie, wiodące winnicami i miasteczkami o starożytnych korzeniach. Na zdrowie!