Holandia łączymy z kwiatami czy serem lecz nie z winem. W tym temacie kojarzy się bardziej w aspekcie historycznym. To Holendrzy rozwinęli handel trunkiem Bachusa, pośrednicząc w transakcjach win bordoskich, inwestując w winnice i rozsławiając wina z regionu Porto.
Holandia łączymy z kwiatami czy serem lecz nie z winem. W tym temacie kojarzy się bardziej w aspekcie historycznym. To Holendrzy rozwinęli handel trunkiem Bachusa, pośrednicząc w transakcjach win bordoskich, inwestując w winnice i rozsławiając wina z regionu Porto. Do dzisiaj wśród winiarzy z Porto popularne są nazwiska niderlandzkie. Południowo afrykańskie wina to również wpływ Holendrów, którzy tam sprowadzili winorośl a ich potomkowie do dziś są w posiadaniu niejednej winiarni. W samej Holandii winiarstwo zaczyna się mieć coraz lepiej również ze względu na ocieplenie klimatu. Choć już w czasach rzymskich w okolicach dzisiejszego Maastricht uprawiano winorośl. W zasadzie do 1500 roku wino było dość powszechne na ternie Holandii, dopiero po małej epoce lodowcowej nastąpiły zmiany, które spowodowały zanik winiarstwa. Renesans nastąpił w latach 70-tych XX w. Dzisiaj to już przeszło 130 winnic na ponad 180 ha, głównie na południu kraju (regiony Limburg i Gelderland).
Jedną ze starszych winiarni na terenie Holandii jest cztero hektarowa Domein de Linie znajdująca się w małej miejscowości Made. Uprawy prowadzone są od 1977 roku, a wzorcem dla właścicieli jest Alzacja. Stąd obecność Rieslinga, Pinot Blanc, Gewurztraminer, czy Pinot Noir, ale używany do produkcji win białych. W tym dość niegościnnym regionie dla winorośli dobre wino czerwone to jeszcze faza prób, choć z całkiem udanymi rezultatami, czego dowodem jest bio wino z Pinit Noir właśnie. Właściciel winnicy Marius van Stockkom początkowo zakładał swą winnicę na zasadzie ciekawostki, dzisiaj to jego pasja ale i całkiem dobry biznes. Jego wina zdobywają nagrody na międzynarodowych konkursach, choć oczywiście nie w Paryżu czy Rzymie. Tym bardziej, iż Marius dowodzi wbrew podręcznikom winiarskim i „tradycji”, że gleba ma drugorzędne znaczenie i nie ma nic przeciwko jej żyzności. Holandia to nie tylko „problem” ze słońcem dla winorośli, ale też większe opady deszczu i przymrozki wiosna, z którą Domein de Linie radzi sobie spryskując winorośl wodą i w ten sposób chroniąc przed przemrożeniem. By móc spróbować win Mariusa nie trzeba koniecznie jechać do Holandii, wystarczy lecąc liniami KLM/Air France zamówić klasę biznes. Tam wina z Domein de Linie są obecne jako prestiżowa wizytówka Niderlandów od 2006 roku.
Ciekawą winnicą jest Beemsterwijngaard założona w 1994 roku w regionie słynącym z sera Beemster oraz z pierwszego w Holandii polderu, stąd położenie poniżej morza to 3,7 m. Znaleźć można tutaj takie odmiany, uprawiane również w Polsce, jak Seyval Blanc, Leon Millot, Kerner, Solaris, Rondo. To wszystko na prawie 4 ha, otoczonych płotem dla ochrony przed wiatrem. Na miejscu można dokonać zakupu wina ale też wynająć winnicę. Otóż właściciel proponuje prócz degustacji i zwiedzania również formę leasingu części winnicy, dzięki czemu możemy później zebrać winogrona na 36 lub 72 butelki wina! A to wszystko już od niespełna 300 euro.
Chcąc zwiedzać i raczyć się winem warto wybrać się do zamku Neercanne niedaleko Maastricht, który serwuje w lokalnej restauracji wino wyprodukowane w zamkowej winnicy.
W okolicach samego Maastricht znajduje się winnica jeszcze z lat 70-tych, należąca do rodziny Apestelhoev, gdzie uprawia się Muller Thurgau, Riesling, Pinot Gris. W winiarni prócz kadzi ze stali szlachetnej są również beczki dębowe i niewielka ilość wina jest w nich starzona. Piwnica na 60 tysięcy butelek stwarza idealne warunki dojrzewania wina.
Winnice są na tyle rozproszone, że podróżując po Holandii nie trudno dotrzeć do którejś z nich, zdecydowana większość udostępnia swoje podwoje zwiedzającym. W niejednej restauracji a przede wszystkim winotece z łatwością odnajdziemy butelkę wina holenderskiego. Zatem na zdrowie!