Dolomity, narty i wino

Dolomity…. Kraina, bliżej nieba, gdzie krajobrazy błogie dla oczu przeplatają się z krajobrazami na talerzu, istnym raju dla podniebienia. Dolomity…. Kraina, bliżej nieba, gdzie krajobrazy błogie dla oczu przeplatają się z krajobrazami na talerzu, istnym raju dla podniebienia. W tej krainie kojarzonej przez wielu tylko z nart, przez niektórych ze wspinaczką, przez jeszcze innych z soborem trydenckim perłą w koronie jest wino. To ziemie pogranicza, gdzie po Retach, Rzymianach, Frankach, Longobardach czas przyszedł na ludność bawarską, która dzisiaj jest po prostu Tyrolczykami. Administracyjnie Dolomity to Trydent-Górna Adyga (Trentino-Alto Adige), dwie naprawdę odmienne krainy sklejone ze sobą trochę na siłę, by w morzu włoskojęzycznej ludności rozproszyć niemieckojęzyczną mniejszość. Spadek po burzliwej przeszłości, która tak naprawdę smutno zaznaczyła się w ostatnim stuleciu, gdy po I wojnie światowej powstała granica rozdzielająca naród, często rodziny. Po dojściu Mussoliniego do władzy ten mówiący własnym językiem naród chciano na siłę przemienić we Włochów. Później było już tylko gorzej. Gdy Mussolini z Hitlerem doszli do porozumienia –granica pozostaje ale ludność może emigrować, dochodziło do traumatycznych zdarzeń. Ci , którzy zostali uznani zostali zrazu za zdrajców, ci którzy wyjechali za porzucających ojcowiznę. Dramat ciągnął się przez dziesięciolecia, poprzez wystąpienia, manifestacje wreszcie akty terroru, doprowadzając do szczęśliwego finału. Unia Europejska i jej idea zniesienia granic, na nowo połączyła sztucznie podzielony teren. Teren z którego prócz siniaków ze stoku, doskonałej szynki, można śmiało przywieźć dobre wino. W obu krainach o wina stosunkowo łatwo, tak naprawdę i w Trydencie i w Górnej Adydze wino jest wszechobecne, i doskonale wkomponowuje się w pejzaż, zawsze wspaniale go urozmaicając. Trydent jest nieco bardziej populistyczny, beztroski, po prostu włoski. Tutaj wina jest sporo, większość stanowią wina białe, co ciekawe śmiało można sięgnąć po butelkę wina musującego, które w wielu przypadkach wytwarzane jest metodą wtórnej fermentacji (klasyczną) podobnie jak w szampanii i śmiało może konkurować w tej kategorii z najlepszymi winami globu. Szczególne do polecenia butelki od producenta Ferrari, nie mającego niestety nic wspólnego ze słynnym producentem luksusowych aut. To jego rodzina na początku XX wieku wprowadziła właśnie wtórną fermentację jako standard wytwarzania wina musującego. Rzekło się jednak, iż wina trydenckie to nie tylko wina z bąbelkami. Znane szerszej publiczności od połowy XVI wieku, kiedy przez kilkanaście lat trwał sobór w Trydencie, który bynajmniej nie koncentrował się jedynie na sprawach wiary, a wino lało się strumieniami. Dzisiaj to przeszło 10 tyś.ha winnic, w dużej części kontrolowanych przez olbrzymie spółdzielnie winiarskie. Stąd standardowa butelka nabyta w sklepie pochodzi z reguły właśnie od nich. Jeżeli chcemy się po prostu nacieszyć winem, miłośnicy merlotów, cabernetów czy chardonnay znajdą tu swoje butelki. Ci jednak, dla których podróż to odkrywanie nowości, czy też prawdziwych rara avis, autochtonów, w przypadku win butelek niepowtarzalnych, nie zawsze wybitnych ale innych w morzu, czy już raczej oceanie ujednoliconych win dostępnych pod każdą szerokością geograficzną w każdym markecie, w Trydencie niech swe wybory kierują na Nosiolę, Marzemino, Vin Santo czy Teroldego. Nosiola to biały szczep dający głównie wina świeże, wytrawne , czyste, lekko mineralne o cytrusowej nucie, z grejpfrutem na planie pierwszym. W wersji słodkiej, podsuszanej w specjalnych skrzyniach składowanych w przewiewnych miejscach tworzy Vin Santo – nazwa od Wielkiego Tygodnia podczas którego tradycyjnie tłoczy się wino. Te butelki nie są już tanie, a to za sprawą wysiłku produkcyjnego, i „strat” (ze 100kg owoców pozostaje około 15-18 litrów moszczu), dodatkowo wino dojrzewa w małych beczułkach, ale jeśli ktoś może niech spróbuje, na pewno się nie zawiedzie. Rześka słodycz, mandarynkowo miodowa połączona z żywą kwasowością rozbudzaja zmysły. Teroldego to zaś wina czerwone, skoncentrowane o cielistych garbnikach i lekkiej przyprawowości. Zapach jagód, soczysta owocowość i dobrze wkomponowana beczka to znaki dobrej butelki (primadonną wśród producentów jest Elisabeta Foradori). Wreszcie Górna Adyga – prawdziwe pogranicze, gdzie ze względu na zaszłości a co za tym idzie zupełnie inny układ etniczny ludności (większość stanowią Tyrolczycy którym bliżej do Austriaków czy nawet Bawarczyków niż do Włochów), stąd nazwy dwujęzyczne a niemiecki jest językiem urzędowym na równi z włoskim. Chyba nigdzie indziej w Italii nie widać tego lepiej niż tutaj, iż stanowi ona jedynie pojęcie geograficzne, że jest federacją. Tutaj jest również inna mentalność a przede wszystkim inny etos pracy. W Górnej Adydze też na pierwszy plan ponownie jak w Trydencie wysuwają się spółdzielnie, lecz tutaj są one rękojmią jakości. Wspólnymi siłami począwszy od lat 80-tych nakładając na siebie wysokie wymagania, stworzyły podwaliny pod slogan, iż w zasadzie każda butelka z Alto Adige jest warta swej ceny. Na co zwrócić uwagę? No cóż, warto sięgnąć po butelkę Gewurztraminera, który tutaj ma swoja ojczyznę w małej wiosce Tramin na południe od Bolzano. To  Gewurztraminer odmienny od alzackich wariacji na temat tego szczepu. Jak najbardziej aromatyczny (na co wskazuje też drugi człon jego nazwy aromatico) ale ma w sobie mineralność, żywiołowość , mięsistość. Można sięgnąć po butelkę Lagreina, czerwone, rustykalne wino o mocnych garbnikach, w niczym nie przypominające „chilijczyków”, „argentyńczyków”, itp. Specjalnością regionu są też butelki ze szczepu Schiava zwanej też Vernatsch, tworzących potoki win schroniskowych, bladych, lekkich nie narzucających się odbiorcy. Doskonałe zakończenie dnia na stoku lub wieczorny finisz w schronisku. Na pewno pomocne w lepszym poznaniu regionów będą oficjalne strony internetowe co szczególnie miłe również w języku polskim. http://www.suedtirol.info http://www.visittrentino.it/pl Erzurum mutlu son Finike mutlu son Ereğli mutlu son Erenler mutlu son Espiye mutlu son Fındıklı mutlu son